Dzięki Krukowi
stał się możliwy wyjazd do Wro, więc byłem.
Weekend okazał się intensywny i (mam nadzieję) owocny. Był
yo
sajgonki sushi i masa znajomych.
A tu większość ale m.in. bez Johnnego. Akurat musiał załatwić ważną sprawę ;)
Za to tutaj jest i dumnie trzyma lampę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz