Lipny tytuł ...

Pająk mnie ugryzł na koncercie Abradabu. Coś mi chodziło pod koszulą i jakby drapało, nie chcąc sie odczepić i po pstryknieciu kilku fotek "wyszło" (lekko poturbowane, na skutek drapania) takie kilkunożne coś.
Aaaaaaa i (raczej) nie było włochate.